Był wysoki, murowany. Swoim wyglądem świetnie wtapiał się
w otoczenie. Niebieskie pokrycie współgrające z unoszącym się nad nim dymem
pozornie mogło nie zostać zauważone przez potencjalnego przechodnia. Wyróżniało
go jednak jedno. Czarny, bujany fotel stał u jego podnóża i doskonale
kontrastował z jasnobrązową werandą. Taki właśnie był dom przy 48th Avenue 790. A był on własnością Amelii
Anastazji Wan-Xiao Fin.
Kilkanaście sekund po wciśnięciu przez Claire dzwonka przy
drzwiach te otworzyły się a z wnętrza domu przywitała ich pani Fin:
- Dzień dobry. – Powiedziała. – W czym mogę służyć?
- Jesteśmy z policji. – Zaczął Paul.
- Chcielibyśmy z panią porozmawiać. – Dokończyła komisarz
David.
- Proszę wejść. – Zaprosiła Amelia i usunęła się na bok by
wpuścić składających wizytę.
Chwilę później usiedli w ciepło urządzonym salonie, w
którym wszystko zdawało się mieć swoje miejsce. Krwistoczerwony komplet
wypoczynkowy złożony z dużej sofy i trzech głębokich foteli w rzeczywistości
przywodził na myśl, że nie mógł być wybierany przez właścicielkę domu.
Claire od razu przeszła do rzeczy.
- Co łączyło panią z Walterem Scott’em?
Kobiecie lekko drgnęły wargi.
- Proszę mi powiedzieć jak długo to trwało? – Zaczęła
spokojnie Claire i wytężyła słuch na wypadek gdyby pani Fin mówiła szeptem.
- Przeszło dwa i pół roku. – Odpowiedziała kobieta i
spuściła wzrok na ciemnozielony, perski dywan, na którym stał hebanowy stolik.
– Mieliśmy plany, chcieliśmy się pobrać… - Kontynuowała kobieta a komisarz
Walky spostrzegł, że policzek młodej kobiety połyskuje od spływających łez. –
Był spokojny jak rzadko, który mężczyzna. Bardzo lubił swoją pracę, ale
ostatnimi czasy coś mnie zaniepokoiło. Wracał z niej jakby… Jakby coś musiał
ukrywać. Nie rozmawiał ze mną o tym, ale znałam go na tyle długo żeby zauważyć,
że coś się dzieje. Coś negatywnego.
- Poznaje to pani? – Zainteresowała się Claire wyciągając
przed siebie dłoń z plastikową torebką zawierającą czarny przedmiot.
Amelia Fin w jednej chwili cofnęła się w fotelu a jej oczy
wypełniły się strachem porównywalnym do tego, który czuje mysz uciekając przed
kotem.
- A więc? – Przypomniał Walky. – Czy to należy do pani?
- Tak. – Potwierdziła krótko kobieta. – To wentyl od
mojego roweru.
- Czy wie pani, że znaleziono go na miejscu zbrodni?
- Nie.
Zapadło milczenie, które w odczuciu wszystkich trojga
ludzi znajdujących się w pomieszczeniu mogło trwać znacznie dłużej.
- Może to pani wyjaśnić, Amelio? – Wtrąciła komisarz płci
pięknej.
- Dzień przed morderstwem ja i Walter wybraliśmy się
rowerami za miasto. Postanowiliśmy spędzić dzień tylko ze sobą, bez kontaktu ze
światem zewnętrznym. Jego przygnębione powroty z pracy w pewnym stopniu
oddaliły nas od siebie. Dlatego też wybraliśmy się za miasto… - Rozpoczęła
Amelia Fin. Zaspokoiła pragnienie wypijając połowę szklanki krystalicznie
czystej wody po czym kontynuowała. – Koło godziny siedemnastej pojechaliśmy do
niego. Gdy zsiadałam z roweru zauważyłam, że w tylnym kole brakuje powietrza.
Walter obiecał, że je napompuje. Tym czasem gdy już się tym zajął, zadzwonił
telefon. Musiałam wracać do siebie i przesiąść się w samochód. Moja matka tego
dnia została wypisana ze szpitala. Następnego ranka gdy chciałam pojechać na
pobliski targ w kole nie było ani centymetra sześciennego powietrza. Walter
musiał nie zakręcić wentylu. Po pracy pojechałam do niego, było koło
dziewiątej. Gdy weszłam… - Tu głos jej się załamał. – To co zastałam w jego
domu… To był… koszmar… Ja… Chciałam stamtąd jak najszybciej wyjść. Zawiadomiłam
pogotowie i policję… Na noc pojechałam do siostry… - Kobieta skończywszy mówić
zaczęła szlochać.
Paul i Claire przyglądali się jej co chwilę spotykając się
wzrokiem, myśleli nad dalszym dialogiem.
Kilka minut później gdy pani Fin doszła do siebie dobiegło
ich przytłumione szczekanie.
- Ma pani psy? – Zgadywał Paul.
- Tak… Jeden bulterier i dwa owczarki niemieckie. –
Wydukała Amelia. – Bardzo się przywiązały do Waltera… Każdego wieczoru słyszę
jak za nim wyją.
- Ma pani skomplikowane i dość niespotykane nazwisko… -
Zaczęła szarooka komisarz. – Ojciec ze Skandynawii, matka z Chin i dalsze
pokrewieństwo z Japonią?
Claire trafiła jedynie pokrewieństwo ze Skandynawią. Amelia
Wan-Xiao Fin, czarnowłosa kobieta o bardzo jasnej jak na taką egzotyczną urodę karnacji
była zapewne obiektem westchnień nie jednego mężczyzny, jednak to właśnie
Walter Scott był jednym z nielicznych, którzy mogli się przyjrzeć temu
egzotycznemu „zjawisku” z bliska.
- Prawie. Ojciec był Szwedem, matka pół Japonką, pół
Chinką. – Poprawiła kobieta o skośnie osadzonych oczach.
- Pobierzemy jeszcze tylko próbki pani DNA w celu
potwierdzenia naszych danych i jeśli
pani pozwoli chcielibyśmy obejrzeć rower, którym pani była na wycieczce a przy
okazji rzucić okiem na cały dom. – Poinformowała Claire. – Oczywiście mamy
nakaz. – Ubiegła panią Fin kobieta.
Gdy czterdzieści minut później komisarz David i komisarz
Walky skończyli pobierać próbki DNA pożegnali się i skierowali w stronę
wyjścia.
Idąc wąskim korytarzem, na ścianach którego
wisiały dziesiątki fotografii wzrok Claire został przykuty przez płaską figurkę wiszącą w szerokiej, ciemnej wnęce. Szaroczarny porcelanowy anioł. Zazwyczaj płaskie porcelanowe anioły emanowały pozytywnymi emocjami, jednak nie ten. Anioł przywoływał najgorsze wspomnienia jakie może posiadać człowiek. Był pozbawiony głowy zaś w miejscu gdzie powinna znajdować się szyja widniał czerwony, krzywy ślad farby. Po plecach Claire przeszły ciarki. Kobieta miała dziwne przeczucie, że jest w tym miejscu po raz pierwszy, ale nie ostatni.
Idąc wąskim korytarzem, na ścianach którego
wisiały dziesiątki fotografii wzrok Claire został przykuty przez płaską figurkę wiszącą w szerokiej, ciemnej wnęce. Szaroczarny porcelanowy anioł. Zazwyczaj płaskie porcelanowe anioły emanowały pozytywnymi emocjami, jednak nie ten. Anioł przywoływał najgorsze wspomnienia jakie może posiadać człowiek. Był pozbawiony głowy zaś w miejscu gdzie powinna znajdować się szyja widniał czerwony, krzywy ślad farby. Po plecach Claire przeszły ciarki. Kobieta miała dziwne przeczucie, że jest w tym miejscu po raz pierwszy, ale nie ostatni.
Claire i Paul wróciwszy do Komendy Głównej podrzucili
pobrane próbki pracującej w laboratorium Alex. Gdy wrócili do biura komisarz
David, które na czas rozwiązania sprawy zabójstwa Waltera Scott’a przybrało
miano „Centrum Dowodzenia nr 2”
jako, że „Centrum Dowodzenia nr 1”
było biurem o wyższym prestiżu i należało do Komendanta Głównego, zastali w nim
jedynie pannę Collins i Michaela Fray’a.