Miał oczy zielone,
Zarost trzydniowy.
Był męski.
Na Grindrze pasywny.
Ideał.
Nosił często, prawie codziennie,
Dżinsy zawinięte nad kostkę.
I Raybany, czarne.
Całować nie umiał,
Ale umiał robić dobrze.
Lubił skórę, a do tego kajdanki.
Nie był policjantem z zawodu, ale
Był nim dla mnie.
Lubiłem dźwięk skrzypiącego łóżka,
Trzask pejcza na pośladkach,
Zęby na swojej szyi,
Paznokcie wbite w plecy.
Ale odszedł. Został baletnicą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz