niedziela, 9 czerwca 2013

Autobiografia złego chłopca I

30 Sierpień, Wtorek.
- Dlaczego się ukrywasz?
- Kto? - Zapytał Maciek.
- No ty. - Odpowiedział mężczyzna.
Miał około pięćdziesięciu lat. Jasne włosy, pasowały do jego zmarszczek. Koszulka naciągnięta na dużych rozmiarów brzuch prawie krzyczała "zaraz pęknę!", jednak mężczyzna się tym nie przejmował.
- O co konkretnie ci chodzi? - Maciek był zdezorientowany.
- Dobrze wiesz o co pytam.
- Nie lubię, gdy ktoś z butami wkracza w moje życie.
- Ja w nie wkraczam, ja już to zrobiłem. - Odparł pewnie mężczyzna.
- Cóż. Więc na tym zakończyła się nasza współpraca. Żegnam. Pokażę panu drzwi.
Maciek wstał i podszedł do drzwi. Otworzył je i gestem dłoni zachęcił gościa do wyjścia.
Jasnowłosy mężczyzna wstał bez słowa i wyszedł. Za drzwiami się zatrzymał.
- Jeszcze do mnie zadzwonisz. Zapewniam.
Mężczyzna wszedł do windy i zniknął. Maciek zamknął drzwi i ciężko westchnął. Poszedł do kuchni. Nastawił ekspres i obserwował jak buchająca para stara się o obecność najważniejszej rzeczy w jego życiu. Najważniejszej po paczce papierosów. Wziął kubek z gorącą kawą i wyszedł na taras. Usiadł na podłodze. Przyciągnął do siebie przepełnioną popielniczkę, z której wysypywały się niedopałki.
- Och, ten zapach. - Zadrwił do siebie Maciek gdy zawiał wiatr a esencja popielniczki została poniesiona razem z nim.
Wyciągnął papierosa i otworzył benzynową zapalniczkę, którą rano dostał od Magdy z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci Osób Zaginionych. Podpalił tytoń i zaciągnął się dymem. Czuł jak szara, lotna przyjemność wypełnia jego płuca a następnie wnika do jego krwi. "Tak. Tej przyjemności nikt nie może mi zabrać." pomyślał Maciek
- Ty znowu tutaj? - Dobiegł go z lewej strony kobiecy głos.
- Madziu. A czy ty nie powinnaś być w pracy? - Dębski wciąż spoglądał przed siebie.
- Tym razem nie Madzia. - Odparła kobieta.
Maciek od razu spojrzał w lewo. Na tarasie obok, po lewej stronie stała wysoka, szczupła blondynka.
- Kim jesteś? I dlaczego... Jesteś na tarasie Magdy? - Zainteresował się mężczyzna. Wstał.
- Jestem Weronika, właścicielka Margaret, czyli ukochanej Bitch. - Przedstawiła się kobieta.
Maciek od razu zrozumiał. Magda jednak poznała bliżej właścicielkę suki.
- Miło mi. Jestem Maciek.
- Sporo o tobie słyszałam.
- Dlatego było to "znowu"?
- Dokładnie. Magda jest w pracy a ja przyszłam popilnować Bitch, bo dzisiaj na pewno szybko nie skończy.  - Wyjaśniła Weronika.
- Macie z Magdą prawie identyczny głos. - Zauważył mężczyzna.
- Skoro młode suki są podobne to i te stare powinny. - Zapadła chwila milczenia. - Będziemy mieć jeszcze wiele czasu żeby się lepiej poznać. - Weronika szyderczo się uśmiechnęła. - Tymczasem ja idę do tych wrednych suk, bo jak ich nie wyprowadzę to Magda mnie zabije mnie za mocz na dywanie.
- W takim razie do zobaczenia. - Powiedział uśmiechnięty mężczyzna.
- Cześć.
Weronika zniknęła w głębi mieszkania, Dębski znów został sam. Zaciągnął się po raz ostatni a niedopałek wyrzucił przez barierkę.
- Zaczęło się. Etap biseksualizmu w życiu Magdy uważam za otwarty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz