niedziela, 1 grudnia 2013

Autobiografia złego chłopca III

1 Września, Czwartek.
- Maciej Dębski. Słucham?
- Mam dla pana propozycję. - Odezwał się głos po drugiej stronie telefonu.
- Jeżeli seksualną, to od razu mówię, że nie jestem zainteresowany. A więc? - Cisz. - Czego mianowicie dotyczy propozycja? - Zainteresował się Dębski.
- Potrzebuję zdjęcia.
- To nie temat na telefon. O dziewiętnastej pod Zieloną Bramą.
- Pojawię się. Do zobaczenia.
Mężczyzna się rozłączył a Maciek schował komórkę do kieszeni. Wyszedł na taras. Wyciągnął papierosa i odpalił go.
- Ten dzień będzie dobry. - Powiedział na głos.
- Tak myślisz? - Z boku dobiegł go damski głos. To Weronika - dziewczyna Magdy paliła papierosa zawinięta w pasiasty koc.
- Tak myślę. Swoją drogą dzień dobry. Wcześnie dziś wstałaś.
- Muszę jechać na lotnisko. Odbieram obraz do Muzeum Narodowego.
- Coś wartego moich oczu? - Zażartował Maciek.
- O ile lubisz patrzeć na kreski tworzące geometryczną żyrafę. To tak zwana sztuka współczesna.
- Czym się zajmujesz? Konserwator dzieł sztuki?
- Mhm. Ale dziś robię za doręczyciela muzealnego.
Weronika westchnęła.
- Późno wróci? - Zapytał Maciek. Pytał o Magdę, którą mógłby uznać za pracoholiczkę, obserwując ilość czasu spędzanego w domu.
- Tak. Jak zawsze, ale zdążyłam się przyzwyczaić, że wiecznie się mijamy.
- Nie przeszkadza ci to? - Zdziwił się mężczyzna.
- Przeszkadza, ale nie zmienię tego. Ona ma swój tryb pracy, ja mam swój. To, że nie zawsze mamy dla siebie czas jest naturalne. To już nie jest życie na garnuszku rodziców. Na tym etapie trzeba sobie umieć poradzić z niedoborem czasu i jego rozplanowaniem. - Wypowiedziała się Weronika.
- Jak to u was jest z seksem? - Wypalił Maciek.
Kobieta się zaśmiała.
- Normalnie! Może co prawda nie mamy fiuta tak jak wy - faceci, ale potrafimy sobie poradzić bez niego.
- Życie bez penisa to życie stracone! - Zawołał mężczyzna. - Dobra lady. Ja spadam do środka bo zaraz mój najdroższy przyrząd straci przytomność z tego zimna!
- Ja też wracam do mieszkania. Miłego dnia!
Maciek poszedł do kuchni i włączył ekspres. Z podwójnym espresso wrócił do salony i włączył wiadomości.
- Sopocka Policja odkryła przełomowy trop w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Znalezione ubranie prawdopodobnie należało do młodej sopocianki. 
- Brednie. - Powiedział Maciek i zaczął zmieniać kanały. Zatrzymał się na jakimś przyrodniczym gdzie lektor opowiadał o rozrodzie Jętki Pospolitej. W końcu znudzony programem telewizyjnym wyłączył telewizor i poszedł pod prysznic.
            Koło dziewiątej Maciek wyszedł z domu. Gdy przechadzał się Aleją Grunwaldzką zorientował się, że źle dobrał ubiór do panującej temperatury. Przeszły go dreszcze.
*
Wybiła dziewiętnasta gdy Dębski wpatrywał się w Motławę i miejsce po starych, gdańskich spiżach.
- Kolejny nowoczesny moloch. Po co to komu? - Zaczął Maciek gdy zorientował się, że nie jest sam.
- Nasze społeczeństwo jest w okresie rozwoju gospodarczego. Centra handlowe i biurowe dopiero u nas powstają. - Odparł drugi mężczyzna.
Dębski się odwrócił i rozejrzał na boki, upewniając, czy nikogo poza mężczyzną nie ma w pobliżu.
- Przejdźmy się. - Zaproponował.
- Skąd wiedziałeś, że przyszedłem?
- Stary nawyk. Czujesz obecność drugiego człowieka.
- ABW?
- Policja.
- Długo?
- Osiem lat.
- Coś poszło nie tak?
- Można tak powiedzieć, ale nie o mnie chcieliśmy rozmawiać. Więc słucham.
- Potrzebuję informacji. - Szepnął starszy mężczyzna.
- Fakt. W innym wypadku nie rozmawiałbyś ze mną. - Stwierdził Maciek.
- Anna Filarska.
- Wiek, wygląd, pracodawca?
- Nic.
- Branża?
- Przemyt. 
- Dragi?
- Zgadza się.
- Skala?
- Regionalna.
- Informacje dostaniesz w środę wieczorem. Pieniądze wyślesz dzisiaj. Tu masz - Maciek podał mężczyźnie zapisaną kartkę. - Numer konta bankowego. Żegnam.
- Auf Wiedersehen Her Karznicov! - Pożegnał się głośniej starszy mężczyzna.
Dębski odwrócił się i odszedł. Złapał taksówkę i wsiadł do niej.
- No to do dzieła. - Powiedział do siebie.
            Gdy Maciek wrócił do domu wykręcił numer Alexa.
- Siema.
- Cześć! Co słychać? - Zapytał ktoś niskim głosem.
- Może opowiem wszystko przy piwie, hm? - Zaproponował mężczyzna.
- Będę za czterdzieści minut, okay? Ściągnij jakąś komedię.
- Jasne, coś mam na dysku. W takim razie czekam.
- Narazie.
           Godzinę później Maciek siedział z Alexem na kanapie popijają piwo. Komedia właśnie się zaczynała. Przez prawie dwie godziny mężczyźni oderwani od przyziemnych spraw pochłonęli kilka paczek tłustych chipsów i dwie zgrzewki piwa.
Napisy końcowe zakończyły ciszę przerywaną od czasu do czasu głośnym śmiechem.
- To co słychać? - Zapytał Alex.
- Nie pierdol. - Zaczął Maciek. Złapał mężczyznę za rękę i pociągnął za sobą. - Nie miałem faceta sto lat!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz